ULUBIEŃCY... sierpnia

Cześć! Wakacje i sierpień już się skończyły w związku z czym czas na ulubieńców ;) Jak co miesiąc piszę o paru produktach, przepisach, czy rzeczach, które w danym miesiącu bardzo mi się spodobały, czy zainspirowały mnie do czegoś. A Wy? Co polubiliście w sierpniu?


1. Liście maliny

Surowcem zielarskim maliny są liście oraz owoce. Liście zbieramy na bieżąco wiosną i latem. Pamiętajmy aby zrywać listki zdrowe, bez plam, najlepiej młode, ale dobrze wyrośnięte.



Po zerwaniu umyłam liście następnie lekko wysuszyłam na słońcu. Później ułożyłam je na suszarce do warzyw, owoców i grzybów. Następnie przełożyłam do słoików po Nutelli (używam ponownie słoików, nie wyrzucam).





Liście maliny zawierają garbniki, flawonoidy, kwasy organiczne, związki żywicowe i sole mineralne, m.in żelaza, miedzi i wapnia.

Często możecie spotkać w sklepie liście maliny jako jeden ze składników mieszanek ziołowych o działaniu moczopędnym i żółciopędnym. Napary z liści wspomagają leki przeciwbiegunkowe, mają działanie ściągające w nieżytach żołądka i jelit. Natomiast zewnętrznie można je używać do płukania jamy ustnej i gardła w stanach zapalnych.

Poza wyżej wymienionymi przeze mnie właściwościami liści maliny, jest jeszcze jeden, dla mnie najważniejszy. Regularne picie (1-2 szklanki herbatki/ naparu z liści malin) 1 lub 2 dni przed miesiączką i w trakcie, zmniejsza bóle menstruacyjne. Malina rozluźnia skurcze macicy i działa przeciwbólowo! Dla mnie świetne rozwiązanie, szczególnie jeżeli któraś z Was miewa bolesne miesiączki i nie chce się "faszerować" lekami przeciwbólowymi z apteki.

2. Mycie blatów wodą utlenioną

Tym przepisem dzieliłam się już z Wami na instagramie oraz na fanpage'u na facebooku ;) ale nie wszyscy, którzy mnie czytają śledzą mnie na bieżąco na social mediach. 

3% roztwór wody utlenionej kupiony w najbliższej aptece (koszt nie przekraczający 5zł za małe opakowanie) przelewamy do pojemnika ze "zraszaczem" np. takiego po starym płynie typu Frosch lub służącego do zraszania kwiatów. Wodą spryskujemy blat oraz wszystko co chcemy wyczyścić i odkazić np. deskę do krojenia, noże itd. Blat i cała reszta będą czyste a dodatkowo pozbędziemy się bakterii!

3. Maseczka oczyszczająca z kwaśnej śmietany i płatków owsianych 

Ten prosty zabieg sprawia, że skóra zostaje głęboko oczyszczona a z powierzchni twarzy zostają usunięte martwe komórki. Wydaje mi się także, że dla widocznego efektu, warto powtarzać zabieg co tydzień. Dodatkowo, jeżeli śmietanę użyjemy prosto z lodówki, to świetnie nas schłodzi szczególnie w gorące dni. 

Mieszamy kwaśną śmietanę (3-4 łyżki) i płatki owsiane (2 łyżki). Całość wmasowujemy w twarz i szyję, pozostawiamy na 20 minut. Następnie spłukujemy letnią wodą. Jeżeli nie zużyjesz całej maseczki, nie przejmuj się, jej zawartość możesz przechowywać w lodówce. Mi takie proporcje starczyły na 2 "zabiegi". 

4. Pomadka ochronna z Alterry 

Nie tylko w trakcie zimy, ale także latem moje usta są przesuszone, pieką itd.  Ale znalazłam coś (w końcu) co strasznie mi się spodobało! W cenie regularnej w Rossmanie pomadkę można kupić już za 4,99zł, ja dałam -49% taniej, ponieważ nabyłam ją podczas ostatniej promocji. 



Długo pozostawia usta miękkie i nawilżone a do tego ma cudowną konsystencję i pięknie pachnie. 

Na stronie możemy znaleźć taką informację: 
"Nie zawiera: syntetycznych barwników, aromatów i substancji konserwujących.
Nie zawiera również silikonów, parafiny i innych produktów na bazie olejów mineralnych."

Więc dla mnie dodatkowo wielkie TAK dla tego produktu. 



W składzie znajdziemy:

- Ricinus Communis Seed Oil, czyli olej z nasion rącznika pospolitego (olej rycynowy)
- Cocos Nucifera Oil: olej kokosowy
- Cera Alba: wosk pszczeli 
- Simmondsia Chinensis Seed Oil: olej z nasion krzewu simondsii kalifornijskiej, znanej też jako jojoba 
- Candellila Cera: kandelila – oczyszczony wosk uzyskiwany z młodych liści wilczomlecza meksykańskiego
- Palmitic Acid: kwas palmitynowy 
- Stearic Acid: kwas stearynowy
- Butyrospermum Parkii Butter: masło shea/ karite otrzymywane z owoców (orzechów) afrykańskiego drzewa Vitellaria paradoxa (masłosz Parka).
- Olea Europaea Fruit Oil*: oliwa z oliwek
- Tocopheryl Acetate: octan tokoferylu, czyli prościej ester (połączenie) kwasu octowego z witaminą E
- Aroma
- Helliantus Annuus Seed Oil: olej z nasion słonecznika
- Chammomilla Recutita Oil*: olejek z rumianku pospolitego
- Daucus Carota Satvia Root Extract: wyciąg z korzenia marchwi
- Beta-Carotene
- Tocopherol: tokoferol, witamina E

*z rolnictwa ekologicznego.

To by było na tyle. Wiem, że post jest nieco krótszy niż zawsze, ale mój sierpień był bardzo intensywny i nie miałam czasu na próbowanie, robienie czy testowanie nowych rzeczy. 

Jeżeli podoba Ci się treść, którą tutaj przekazuję, proszę Cię o przysługę: podziel się nią ze znajomymi, może akurat jest komuś bardzo przydatna ;)

Niedawno ruszyła też nasza grupka:- link: Melisa i Mięta- porady i wskazówki 

Może akurat znasz jakiś przepis? Albo chcesz się z nami podzielić się czymś wartościowym. Śmiało dodawaj linki, zapytania. Ciesz się w naszej "społeczności".

Zapraszam również na moje inne social media, tj.:- facebook: www.facebook.com/melisamieta/- instagram: www.instagram.com/melisaimieta/

Każdy "lajk", komentarz, czy nawet wyświetlenie to świetny motywator. Za każdy dziękuję.

JT




11 komentarzy:

  1. Szczerze napiszę.. cieszę się, że tu trafiłam. Zaczynam swoją przygodę z vegańskimi kosmetykami, przyda mi się Twoja wiedza! cudownie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku <3 Bardzo dziękuję za miłe słowa! Ja też zaczynam i ciągle się uczę, powiedzmy, że na "Waszych oczach" ;)

      Usuń
  2. Jaki fajny blog! I że ja tu pierwszy raz jestem. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam częściej :) blog ma dużo działów i kategorii, myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie ;)

      Usuń
  3. Maliny jadam chętnie, ale nigdy bym nie wpadła na wykorzystanie ich liści! Ja ostatnio odkryłam pomadkę z peelingiem z Sylveco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero zaczynam z naturalnymi kosmetykami, bo dłuższy czas miałam leki od dermatologa, czy też na receptę ;) Wszyscy Sylveco i Vianka zachwalają, to i ja się kiedyś skuszę ;)

      Usuń
  4. Jeśli nie poradzę sobie z wiesiołkiem, to chyba zacznę się ratować liśćmi malin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco polecam! To już zostanie mój nr 1 :)

      Usuń
  5. O tych liściach z malin nie wiedziałam, dzięki za ciekawy wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  6. skład tej pomadki wygląda ciekawie, a cena jeszcze lepiej. a właśnie czegoś szukam. mam co prawda jeszcze trochę regeneracyjnego serum do ust z regenerum, ale niestety ma filtry przenikające w składzie, a cena... szkoda gadać. bardzo tu ciekawie ;-) pozdrawiam i czekam na wrześniowe inspiracje!

    OdpowiedzUsuń
  7. Tymi liściami z maliny trafiłaś w punkt! Dzięki za kolejną trafioną radę!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Melisa i Mięta , Blogger