ULUBIEŃCY... września

Mimo, że za niedługo powinni się pojawić ulubieńcy października, ja wciąż utknęłam we wrześniu. Zdecydowanie ten czas za szybko leci. W zeszłym miesiącu wypróbowałam wiele nowych rzeczy, ale tylko parę z nich mogę z czystym sumieniem Wam polecić ;) Serdecznie zapraszam


1. NAWŁOĆ 


Pierwszy raz zdecydowałam się na zasuszenie ziela nawłoci. Nie wiedziałam jak smakuje oraz z czym "go się je". Zebrałam pędy nawłoci, mające około 20cm. Następnie dobrze je wypłukałam w ciepłej wodzie i spłukałam zimną.



Mam to szczęście, że posiadam w domu suszarkę do warzyw oraz owoców, więc z suszeniem też nie miałam mniejszego problemu. Jeżeli nie macie w domu takiej suszarki, to można ją suszyć związaną jak inne zioła np. na strychu,czy na kaloryferze.



Dlaczego polecam nawłoć? Przede wszystkim za smak. Jeżeli sami nie spróbujecie, nie zrozumiecie o czym mówię, on jest po prostu jedyny. Chociaż zapach ziół przed zaparzeniem, jest dla mnie trochę mdły. 

Pamiętajmy aby zbierać nawłoć z pól czy łąk oddalonych od dróg, aby zapobiec ich skażeniu.

Lecznicze działanie nawłoci nauczyliśmy się wykorzystywać dzięki Tatarom, którzy stosowali ją powszechnie jako lek moczopędny. 

Efekt końcowy- ziele nawłoci wrzuciłam do robota kuchennego,
żeby je trochę "zmielił"

Stosowanie wewnętrzne nawłoci jest bardzo szerokie, począwszy od naparu, który stosowany jest w chorobach nerek, poprawia ich wydolność, wpływa na ukrwienie kończyn dolnych. Odwary świetnie się sprawdzą przy bolesnym oddawaniu moczu (łagodzą ból). Zewnętrznie nawłoć możemy stosować w postaci naparu do płukania jamy ustnej i gardła- przyśpiesza gojenie. Jest polecany także przy problemach skórnych. 

2. ARNIKA BIOMAŚĆ

Maść dostałam od mamy. Na początku byłam do niej sceptycznie nastawiona i przeleżała całe wakacje nie otwarta na półce. Sięgnęłam po nią dopiero we wrześniu, gdy moja skóra zaczęła być bardziej sucha, z liszajami, piekąca i boląca. I powiem Wam, że to był strzał w dziesiątkę! Już po pierwszej aplikacji moja twarz "odniosła" ulgę. Cena maści za 50ml waha się w granicach 20-30zł, ale moim zdaniem warto- 1. maść jest rewelacyjna 2. jest bardzo wydajna i starcza na długo. Spokojnie możemy ją stosować nawet na całą twarz (nie tylko na miejsca z problemami skórnymi) jako krem na noc. 



Dlaczego arnika jest taka wyjątkowa?
Posiada właściwości przeciwzapalne i gojące. Preparaty z arniki stosowane są zewnętrznie jako środki przeciwzapalne i antyseptyczne w przypadkach stłuczeń, opuchnięć i jak już wcześniej wspomniałam problemów skórnych. Świetnie się sprawdzi miejscowo przy urazach. 

Do przeczytania pełnego opisu produktu, wrzucam Wam linka: BioMaść Arnika Aboca

Jeżeli chcesz uzyskać więcej informacji na temat arniki zapraszam Cię tutaj: ROŚLINY LECZNICZE, KTÓRE KAŻDY Z NAS POWINIEN MIEĆ

3. MASKA DO WŁOSÓW- ALTERRA

Od niedawna zaczynam swoją przygodę z naturalnymi kosmetykami. Wymieniłam swoje, popularne z reklam w telewizji, odżywki/maski na tę jedyną. Kupiłam ją na jednej z Rossmannowskich promocji i się nie zawiodłam. Cena za 150ml to około 10zł, ale co jestem w Rossmannie to jest ona przeceniona na około 7zł. Moje włosy ją uwielbiają. Myje je codziennie i codziennie nakładam na nie maskę- włosy nie są ciężkie, tłuste, tylko zdrowe i się nie puszą! A dodatkowo są naturalnie pielęgnowane. 




A co ze składem? Czy też jest tak kolorowo?

  • Aqua- woda
  • Cetearyl Alcohol- alkohol tłuszczowy, mieszanka alkoholu cetylowego i stearylowego (może mieć pochodzenie: z oleju palmowego, kokosowego, zwierzęcego lub ropy naftowej- ale na stronie Rossmanna producent zarzeka się że produkt nie posiada składników ropopochodnych, więc zostają nam 3 pierwsze pochodzenia 
  • Alcohol*
  • Glycine Soja Oil*- olej sojowy 
  • Stearamidopropyl Dimethylamine- substancja powierzchniowo czynna powstała z roślinnego lub zwierzęcego kwasu tłuszczowego i substancji pochodnej betainy (substancji z buraka cukrowego o silnie nawilżającym działaniu)
  • Glycerin
  • Sodium Lactate- mleczan sodu, substancja otrzymywana z pszenicy, jako produkt uboczny fermentacji lub z mleka
  • Carthamus Tinctorius Seed Oil*- olej z krokosza barwieńskiego
  • Ricinus Communis Seed Oil*- olejek rycynowy 
  • Parfum**
  • Punica Granatum Seed Oil*- olejek z pestek granatu  
  • Butyrospermum Parkii Butter*- masło shea/ karite otrzymywane z owoców (orzechów) afrykańskiego drzewa Vitellaria paradoxa (masłosz Parka)
  • Punica Granatum Fruit Extract*- wyciąg z owocu granatu 
  • Aloe Barbadensis Leaf Juice*- sok z aloesu 
  • Acacia Farnesiana Flower Extract*- wyciąg z kwiatów i gałązek akacji amerykańskiej 
  • Panthenol
  • Panthenyl Ethyl Ether- witamina B5
  • Lauroyl Sarcosine- syntetyczny detergent myjący i pieniący 
  • Hydroxyethylcellulose- pochodna celulozy, środek zagęszczajacy 
  • Tocopherol- tokoferol, witamina E
  • Helianthus Annus Seed Oil- olej z nasion słonecznika
  • Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citral**, Citronellol**- składniki zapachowe 



*składniki z certyfikowanych upraw ekologicznych
**pochodzące z naturalnych olejków eterycznych

Moim zdaniem skład jest dobry. Niektórych pewnie zraża alkohol na drugim miejscu, chociaż dla mnie ważniejszy jest brak produktów ropopochodnych ;) 

Buteleczka, co prawda ma 150ml ale jest bardzo wydajna, przy codziennym stosowaniu na długie włosy mi starcza na miesiąc.

4. "Parówki"


Parówki do twarzy to łatwy i niedrogi sposób na zabiegi kosmetyczne, które na prawdę oczyszczają naszą skórę. Para wodna powoduje, że się pocimy, przez co usuwamy toksyny, poprawiamy krążenie, a także zmiękcza skórę. 

W zależności od rodzaju skóry, wyróżniamy 3 rodzaje parówek. Najpierw opiszę tę, którą sama stosowałam czyli dla skóry suchej:

  1. SKÓRA SUCHA: stosowanie- raz na 2 tygodnie, zioła, które dodajemy do wody- natka pietruszki, koperek, rumianek, lippia (werbena cytrynowa)
  2. SKÓRA NORMALNA: stosowanie- raz w tygodniu, zioła, które dodajemy do wody- płatki róż, mięta, tymianek, trybula, lawenda
  3. SKÓRA TŁUSTA: stosowanie- 2 razy w tygodniu, zioła, które dodajemy do wody- nagietek, geranium, szałwia, krwawnik 
Potrzebujemy około 3 łyżek ziół na 1,2 litra wody. 

Do dużej miski wrzucamy wcześniej wybrane przez nas zioła, zalewamy wrzątkiem. Twarz trzymamy minimum 30 cm nad miską (żeby się nie poparzyć), dużym ręcznikiem nakrywamy głowę nad miską, tworząc tak jakby namiot. Zamykamy oczy, zabieg powinien trwać od 10-15 minut. Po zabiegu płuczemy twarz najpierw ciepłą, a potem zimną wodą. 

Jeżeli chcecie być na bieżąco z artykułami zapraszam do zaobserwowania oraz zasubskrybowania bloga --> wszystko znajdziecie po prawej stronie w menu.


Dodatkowo tutaj nas jest więcej:

JT








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Melisa i Mięta , Blogger